piątek, 1 lutego 2013

DINNER :)

ZAYN

Weekend, czekaliśmy na niego z chłopakami chyba wieczność. Przez cały tydzień z dziewczynami widzieliśmy się tylko chwilami na kawie, bo się musiały uczyć, więc postanowiliśmy je zabrać do wesołego miasteczka. Nas pięciu, Hana i Susan. Miałem nadzieję, że będzie lepiej Susan, jeśli będziemy się bawić. Umówiliśmy się z nimi w najlepszej restauracji w Stafford "ZUZANNA", trochę przypominało to Susan, ale jakby w innym języku. Su nie chciała się zgodzić, ale w końcu ją namówiliśmy. Była to bardzo elegancka restauracja, więc z chłopcami ubraliśmy się na galowo. Mieliśmy spotkać się na miejscu, więc z niecierpliwością czekaliśmy na dziewczyny.

                                           *** W TYM SAMYM CZASIE***


-Hana ja cię kiedyś zabiję. W restauracji rodziców? -Su wydzierała się w samochodzie.
-Oj no przepraszam, ale sami chcieli tam iść. Powiedzieli, że to najlepsza restauracja pod słońcem.- próbowałam jej to wytłumaczyć.
-Tak, a co jeśli rodzice mnie zobaczą. Tata zabije mnie za samą sukienkę.
-Uspokój się Susan, jesteś pełnoletnia, możesz robić co tylko chcesz. Rodzice nie mają nad tobą kontroli.
-Mam nadzieję, że masz rację Hana. - przytuliła mnie.
-Ja zawsze mam rację, co ty nie wiesz? - zaczęłyśmy się śmiać.
Dojechałyśmy do restauracji. Wysiadłyśmy i weszłyśmy do środka.

***
Spojrzeliśmy w drzwi i ujrzeliśmy dziewczyny. Hana wyglądała bardzo ślicznie, ale jak zobaczyłem Su normalnie szczena mi opadła, jak i chłopcom. Wyglądała nadzwyczaj cudownie. Nie mogłem od niej wzroku oderwać. 
-Dziewczyny, ślicznie wyglądacie.- powiedział Louis.- chłopcom na chwilę mowę odebrało, ale zaczną mówić.
-Kiedy jemy?- zapytał głodny Niall.
-Zaraz zawołam obsługę.- powiedziała Susan.
-Ja to zrobię, ty siedź i czekaj. - powiedział Harry, patrząc Susan w jej piękne, brązowe oczy.
-Obsługa, proszę do nas. -zawołał Loczek. Do naszego stolika podszedł 20-letni chłopak, chciał byśmy złożyli zamówienie. gdy nagle zobaczył Su.
-Jeju, ślicznie wyglądasz, pierwszy raz widzę cię w sukience.- spojrzał na Susan, jakby się napalił.
-Odczep się od niej koleś, miałeś przyjąć zamówienie, a nie.- zawołał Harry.
-O co ci chodzi, mówię tylko, że Susan ładnie wygląda.- powiedział do Harry'ego.
-Chad idź zgłoś zamówienie, okey? Zaraz przyjdę z tobą porozmawiać.- powiedziała do niego Su, ale skąd ona go zna.
-Kto to jest wgl Susan, o co tu chodzi?- zapytałem ją, bo wszystko mi się mieszało.
-To jest Chad, chodziłam z nim przed Alexem, był moim pierwszym chłopakiem. Zaczął tu pracować, jak zaczął ze mną chodzić.
-Bo dzięki tobie dostał te prace. - powiedziała Hana.
-Jakim cudem? - zapytał zdziwiony Harry. 
-Co? Hana plecie od rzeczy.. -stwierdziła Su.
-No powiedz nam, a nie. - wreszcie powiedział Louis.
-Okey, jak chcecie. Chad dzięki mnie dostał pracę, a to dlatego, że...
-Że co? Powiedz do końca, a nie się tak zacinasz.- powiedział Liam.
-Że restauracja jest moich rodziców, dlatego mam takie zamiłowanie do gotowania. I dlatego chcę pójść na gastronomię.
-WOW, restauracja twoich rodziców, jestem w szoku. Dlatego nazywa się "ZUZANNA" - na prawdę byłem.
-Tak, ponieważ moja mama jest polką i pomyślała, że fajnie będzie nazwać restaurację moim imieniem. 
-Ale Susan, jak ty sobie radzisz? Masz najlepszą średnią w szkole, jesteś kapitanem cheerleaderek i przewodniczącą, na dodatek chodzisz na gimnastykę i pracujesz w restauracji? Jak ty to robisz?- zapytała Hana.
-Hana, niedawno zostałam kapitanem i przewodniczącą. Nie pracuję tu, tylko czasem pomagam, a na gimnastykę chodzę tylko w soboty.
-Okey, nie mówiłaś nam, że zostałaś kapitanem i przewodniczącą?-powiedziałem równo z Harrym.
-Porozmawiamy o tym jak wrócę, muszę iść porozmawiać z Chadem.
-No okej, idź.- stwierdziliśmy wszyscy.

SUSAN

Poszłam porozmawiać z Chadem, żeby nie wygadał rodzicom, że tu jestem. Niestety na próżno, musiał polecieć i powiedzieć, a mogłam powiedzieć rodzicom by go zwolnili. No i zamiast rozmawiać z Chadem musiałam rozmawiać z rodzicami.
-Hejka, jak tam w pracy mamo? - zapytałam, bo tata jeszcze nie przyszedł.
-Dobrze kochanie, Chad nam powiedział, że jesteś. Co tu robisz?
-Wiesz mamuś, przyjechałam na kolację z Haną i chłopakami.- moja mama była trochę podenerwowana, bo nie chciała bym się z nimi widywała, tak samo jak mój tata.
-Susan, nie miałaś dzisiaj iść gdzieś z Haną?- wparował tata.
-Ale ja jestem z Haną i chłopakami, przed chwilą mówiłam to mamie.
-Z chłopakami, tymi z One Direction?- zaczął kłótnie tata, więc czas wyjawić prawdę o moim wypadku i o Harrym.
-Tato znowu zaczynasz, ja ich bardzo lubię. To nie twoja sprawa, ja nie mam już 5 lat, nie jestem mała! - zaczęłam się drzeć, że chyba wszyscy słyszeli.
-Ale Susan, dla mnie zawsze będziesz moją małą córeczką. -chciał mnie przytulić.
-Przestaniesz robić sceny dlatego, że jestem z chłopakami?
-Su nie mogę ci tego obiecać.
-To ja wyprowadzam się z domu, już więcej mnie nie zobaczysz, a za tą sytuację z Harrym ty powinieneś odpowiadać. -nie wytrzymałam i powiedziałam, trochę dziwna była reakcja mamy.
-Susan o czym ty mówisz?- spojrzała na mnie tym swoim wzrokiem.
-Oh tata ci nic nie mówił, milczał przez 8 lat, dziwne.
-Patrick o czym nasza córka mówi?
-Emily, kochanie, bo ja powiedziałem Harry'emu, że Susan nie żyje po tym wypadku. Wiem zrobiłem błąd, ale to przez niego miała problemy w szkole, chciałem, żeby o nim zapomniała.
-Tato, te problemy nie były przez Harry'ego tylko przez innego chłopaka. Przez ciebie nie miałam przyjaciela przez 8 lat i do tego te zaniki pamięci. Myślisz, że było mi łatwo.- zaczęłam płakać, bo nie wiedziałam co robić.
-Przepraszam kochanie, ja chciałem tylko dla ciebie dobrze. Wybacz mi córuś. Proszę. -przytulił mnie mocno.
-Muszę to przemyśleć tato, a teraz bd waszym normalnym klientem, żadnych zniżek. I bylibyście mili dla chłopców, załatwili wam więcej klientów. -powiedziałam im i zwróciłam się w stronę Chada.
-Oh Chad, jak ja mogłam z tobą być kapusiu. Jesteś nikim, a dzięki mnie wzniosłeś się na szczyt.     
-Susan przepraszam, nie chciałem stracić pracy. -zaczął mnie przepraszać. 
-Wiesz co nie mam siły do ciebie, daj mi spokój i przynieś zamówienie.
Wróciłam do stolika, usiadłam i słuchałam o czym to oni rozmawiają.
-Susan, co się stało słyszeliśmy krzyki? - zapytał mnie Zayn, tak się o mnie martwił.
-Nic, rozmawiałam ze swoimi rodzicami. Muszę się wyprowadzić.
-Su, możesz zamieszkać z nami. Mamy wolny pokój. -szybko powiedział Harry.
-Nie mogę, jak to będzie wyglądać. Jedna dziewczyna i pięciu chłopców. Nie Harry, odpada. -spojrzałam na niego, delikatnie się uśmiechając.
-Mam pomysł! -wykrzyczał Niall.
-Niall, mówiła, że nie może z nami mieszkać. -powiedział do niego Harry.
-Właśnie głodomorku, ty i te twoje pomysły. -dokończył Louis.
-Oj dajcie mu dokończyć. -wtrącił się Zayn, teraz zaczęłam się zastanawiać o związku z Zayn'em, ale wszystko wychodziło na dobre jak z żadnym nie byłam, więc tego się trzymałam.
-Nom to, widziałem na tablicy ogłoszeń, że ktoś sprzedaje dom. Jest duży i śliczny i wcale tak dużo nie kosztuje. A Susan w końcu się ustatkuje. -Niall miał bardzo dobry pomysł, w końcu powinnam sama mieszkać.
-Jeju Niall świetny pomysł, dziękuję- pocałowałam go w policzek, a blondynek się zaczerwienił.- Możemy iść go jutro zobaczyć, pójdziecie ze mną, Hana ty na pewno.
-No tak Susan, ja idę na pewno. - uśmiechnęła się szeroko do mnie.
-Pójdziemy go zobaczyć, pod jednym warunkiem. -powiedział Harry.
-Jakim Haruś? -zaczęłam się śmiać, w dzieciństwie tak do niego mówiłam.
-Z czego się śmiejesz Su? -zapytał Lou.- Ja też chcę się pośmiać.
-Nie ważne, no mów Harry, jaki to warunek? -spojrzałam na loczka.
-Po obejrzeniu domu jedziecie z nami do wesołego miasteczka.
-Wow, świetny pomysł Harry, ty to masz głowę.- powiedziała Hana.
-Wymyśliliśmy to razem, ale dzięki Hana. -powiedział Hazza, a Hana się zaczerwieniła. -To jak Su?
-Nom okej, ale mogę zabrać też Maggie? Dawno się z nią nie widziałam.
-Jak chcesz, proszę bardzo. -uśmiechnął się Haruś.
Zjedliśmy kolację, śmiejąc się i dobrze bawiąc. Po jakimś czasie musieliśmy wracać do domów. I potem spotkanie z rodzicami, postanowiłam im powiedzieć, że się przeprowadzam.         
Kiedy wróciłam do domu, przebrałam się w dresy i czekałam na rodziców. Nie czekałam długo, bo wyszliśmy prawie przed zamknięciem.
-Hej, czekałam na was. -skierowałam swoje słowa do rodziców.- Musimy porozmawiać i to poważnie.          
-Kochanie, nic nie mów. Pozwolisz mi zacząć? -spojrzał się na mnie tata.
-No dobrze, proszę bardzo.- usiadłam sobie wygodnie w fotelu, żeby nie stać, bo zanosiło się na długą rozmowę.
-Na początku, chciałbym cię przeprosić za tą sytuację z Harrym, nie wiedziałem o tym, że to nie on. Jest mi przykro, że spędziłaś tyle czasu bez przyjaciela i że nie mówiliśmy ci o nim. Przepraszam.- mój tata zaczął płakać, drugi raz w życiu, takiego go widziałam. Pierwszy był gdy obudziłam się po wypadku, był taki szczęśliwy, że żyję. Zaczął płakać, a ja nie znoszę jak ktoś płacze, bo zaczynam z nim.
-Już dobrze tato, wszystko się ułoży. Z Harrym się pogodziłam, ale muszę porozmawiać z wami na inny temat.
-Wiemy o czym kotku, o tym domu na sprzedaż, chcesz go kupić i się wyprowadzić.
-Co, skąd to wiedzie? 
-Chad nam powiedział.
-Chad, a to kapuś i podsłuchiwacz. - zdenerwowałam się na niego, nie wolno podsłuchiwać rozmów.
-Nic nie szkodzi, że chcesz się wyprowadzić, zaraz skończysz szkołę, pójdziesz na studia. Czas zacząć dbać samemu o siebie. My kupimy ci ten dom Susan, ale obiecaj, że będziesz nas odwiedzać.
-Na prawdę? -kiwnęli głowami.- Dziękuję, bardzo dziękuję. Kocham was.     
I tak zakończył się mój dzień, pogodziłam się z rodzicami i kupię dom, w którym będę sama mieszkać, cóż za uczucie.
REAKCJA NA WIDOK DZIEWCZYN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz