SUSAN
Miałam godzinę na przygotowanie się do randki, chciałam wszystko wyjaśnić z Harrym, by wyjaśnił gazetom, że nie jesteśmy parą. Zastanawiałam się, czy to dobry pomysł by pójść w stroju, który przygotowałam. Jeżeli się tak ubiorę pomyślą, że na prawdę idę z nim na randkę. W sumie to prawda, nie obchodzi mnie zdanie innych. Liczył się Harry, z którym chciałam się spotkać. Poprosiłam mamę, żeby mnie uczesała, to było jej hobby. Przyszła do mnie, od razu obejrzała dom, ale że nie miałam za dużo czasu musiała iść. Uczesała mi na prawdę śliczną fryzurę.
Wyjęłam sukienkę z garderoby, dobrałam do tego mam nadzieję w dobrym kolorze marynarkę, torebkę i białe szpilki. Pomalowałam się, by nie wyglądać jak zombie. Po kilkunastu minutach byłam gotowa do wyjścia. Na szczęście nikogo nie było przed domem, więc wyszłam spokojnie. Pod mój dom przyjechała limuzyna, z której wysiadł Harry.
-Hej piękna. -powiedział i pocałował mnie w polika. -Ślicznie wyglądasz. - patrzyłam na niego jak idiotka.
-Hej, wytłumaczysz mi to zdjęcie w gazecie?
-Wejdź do samochodu, a wszystko ci wyjaśnię.
-Mam nadzieję! Wiesz co ja przeszłam. -wsiadłam do jego limuzyny wściekła, że nie dowiedziałam się o tym od niego.
-No to słucham cię Styles? -spojrzałam na niego. Ten nalał mi szampana i się uśmiechnął.
-Możemy nie rozmawiać o tym nieporozumieniu?
-Nie Harry, nie chcę żeby mi mówili potem, że chodzę na randki z dwoma chłopcami z One Direction i niszczę zespół.
-Jak to z dwoma?
-W sobotę idę na randkę z Zayn'em. Jedna randka Harry, pamiętasz? Mieliśmy być przyjaciółmi, a wy wszystko komplikujecie.
-Przepraszam, powiem gazetom, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, że znam cię od dziecka. Może wtedy wszystko się wyjaśni.
-Dziękuję ci, słodki jesteś. -pocałowałam go w policzek, aż poczułam jego dołeczek, był taki słodki kiedy się uśmiechał.
-Możemy zapomnieć o tym, na ten wieczór? -zapytał.
-Oczywiście, gdzie mnie zabierasz?
-Niespodzianka, nie możesz wiedzieć.
-Harry powiedz mi, nie lubię niespodzianek.
-Tą polubisz. Obiecuję.
-Panie Styles, już dojeżdżamy. -powiedział kierowca.
-Dziękuję ci Edward. -to było dziwne.- Okej Su zamknij oczy i nie podglądaj.
-No dobra, jak chcesz.- zamknęłam oczy. Harry pomógł mi wyjść z samochodu, wejść do jakiegoś pomieszczenia. Było bardzo duże, wiedziałem to ze względu na rozgłos w pomieszczeniu.
-Zostań tutaj i nie odsłaniaj oczy, dopóki ci nie powiem, dobrze?
-Yhym, gdzie jesteśmy?
-Zaraz zobaczysz. -słyszałam jak odchodził, tylko nie wiem po co. W tym momencie usłyszałam piosenkę Little Things. Otworzyłam oczy, Harry stał na ogromnej scenie, rozejrzałam się wokół. To była ogromna sala koncertowa. Ale jak on, no tak muzyk w końcu.
Kiedy skończył śpiewać, podszedł do mnie i musnął swoją ciepłą ręką mój polik.
-Jesteś idealna dla mnie, jak w tej piosence. Wiem, że nie masz piegów, ale jesteś cudowna. -w tym momencie poczułam dziwny ucisk w brzuchu, którego nie rozpracowałam. Chciał mnie pocałować, ja też tego chciałam, ale ogarnęłam się w dobrym momencie.
-Nie mogę Harry. To jest dla mnie trudne, ale nie mogę. Przepraszam. -spojrzałam w jego zielone oczy, w których widziałam smutek. Przytuliłam go mocno, chciał być silny, ale nie do końca mu się udawało.
-Wszystko w porządku, możemy coś zjeść. Po to cię tu zabrałem.
-Nie jesteś na mnie zły? - był, widziałam to. Udawał przede mną.
-Skądże, mieliśmy się świetnie bawić, zapomniałaś? -odwrócił się i w tym momencie złapałam go za rękę.
-Harry, nie udawaj przede mną. Widzę, że cię to martwi. Chcesz mieć szansę, otwórz się. - złapał mnie za biodra i mocno do siebie przytulił. Mówił spokojnym głosem, lecz jednak trochę zdenerwowanym.
-Chcesz wiedzieć co mi siedzi na wątrobie. Daj mi szansę Susan. Jesteś ze mną na randce, zapomnij raz o Zayn'ie i całym świecie. Jesteśmy tu my, tylko. Pomyśl też o mnie, myślisz tylko o Zayn'ie, a ja się nie liczę? Możesz dawać nam równe szanse, przynajmniej. -miał prawie łzy w oczach, ja również. Nie wiedziałam, że właśnie to sobie myśli. Nie wiedziałam również, że go tak zaniedbuję, nie chciałam tego.
-Przepraszam Harry, dzisiaj liczysz się tylko ty, racja. Popełniłam trochę błędów racja, ale spróbuj zrozumieć i mnie.
-Ja też przepraszam, niepotrzebnie się uniosłem. Możemy przejść do naszej randki?
-Oczywiście Hazz.- przez cały wieczór rozmawialiśmy, śmialiśmy. Harry nie jest taki jak go opisują w gazetach, ani jak jest z chłopcami. Ze mną wydaje się być innym człowiekiem, jakbym go zmieniała za pomocą magii. Pierwszy raz widziałam takiego Harry'ego i dzięki niemu spędziłam wspaniały wieczór.
-Odwiozę cię do domu, bo deszcz pada. -spojrzał na mnie.
-No co ty uwielbiam deszcz, możemy się przejść? -
Chciałam się z nim przejść. Wiem, że padało, ale to nic nie znaczy, nie jesteśmy z cukru.
HARRY
-Oczywiście, jeżeli chcesz, czemu nie. - odpowiedziałem na jej pytanie. Mogłem spełnić 2 moje marzenia za jednym razem. Kiedy tak szliśmy Susan zaczęła tańczyć. W kroplach deszczu wyglądała jeszcze lepiej niż normalnie. Dziwnie się czułem, jakbym się zmieniał w innego człowieka, ale lepszego. To wszystko przez Su? -pytania krążyły mi po głowie. Wtem przerwała je Susan, która podbiegła do mnie i pociągnęła za rękę.
-Zatańcz ze mną, jak na balkonie, proszę. - kiedy na mnie spojrzała nie mogłem odmówić takim cudownym oczom. Zaczęliśmy tańczyć, kiedy nagle nasze oczy się spotkały, kiedy się przybliżyłem pocałowałem ją.
-Harry. -odwróciła się. -Nie mogę. - zawiodła mnie w tym momencie.
-Z Zayn'em spałaś. Nie dajesz nam takich samych szans. Nie mogę cię nawet pocałować? - nic nie powiedziała, stała tyłem i się zastanawiała. Miałem już sobie pójść, gdy podbiegła do mnie. Otuliła mnie ramionami i namiętnie pocałowała. Objąłem ją w talii, moje marzenia się spełniły. Ona musiała chcieć mnie pocałować, musiała się zakochać.
-Spełniłaś moje 2 najskrytsze marzenia. -spojrzałem jej w oczy.
-Jakie Harry? - uśmiechnęła się słodko.
- Pocałunek w deszczu, na dodatek z tobą i... -zatrzymałem się, byłem ciekaw czy chciała wiedzieć.
-I co Harry, powiedz mi. - szturchnęła mnie.
-I zakochałaś się we mnie. - w tym momencie spojrzała się na mnie.
-Co? Zakochałam, no co ty. Przeszło mi już dawno zauroczenie i do ciebie i do Zayn'a.
-Nie prawda, zakochałaś się we mnie. A jak pójdziesz na randkę z Zayn'em, zakochasz się w nim.
-Przestań. to nie prawda. -Odepchnęła mnie, była dość silna jak na cheerleaderkę. Odwróciła się i szła do domu z założonymi rękoma. Podbiegłem do niej.
-Przepraszam jeśli to nie prawda, myślałem, że tak jest. -odwróciłem ją do mnie by spojrzała mi w oczy.
-Bo tak jest. -pocałowała mnie. Pociągnęła mnie do swojego domu. Zaczęła mnie namiętnie całować, otworzyła drzwi, weszliśmy do środka. Zaczęliśmy się rozbierać z mokrych ubrań. Weszliśmy po schodach na górę cały czas się całując. Całowałem jej szyję, usta poliki. Kiedy pomyślałem o Zayn'ie, co będzie czuł. Też wzięło mnie na wyrzuty. Ja czułem się tragicznie, jak dowiedziałem się o tym, że Susan uprawiała z nim sex. Nie chciałem go ranić.
-Przepraszam Su, nie mogę.- zszedłem z niej i usiadłem na łóżku.
-Co, przecież o to ci chodziło, pewnie jak Zayn'owi. Przelecieć panienkę. Teraz masz okazję. -spojrzałem na nią dziwnym wzrokiem.
-Co, wcale o to mi nie chodziło Susan. Kocham Cię!
-To dlaczego nie chcesz? - biłem się z myślami, tak jej pragnąłem, ale nie mogłem.
-Nie mogę tego zrobić Zayn'owi, jest moim przyjacielem.
-Szkoda, że on nie myślał o tobie. Pójdę z nim na randkę, ale nie mogę być z żadnym z was, jak na razie. Znajdź sobie dziewczynę Harry. -spojrzała na mnie i pocałowała w usta.
-Której nie będę kochał? - odwróciłem wzrok, wtedy Su chwyciła mój polik i odwróciła moją twarz w swoją stronę.
-Kiedyś pokochasz i zapomnisz o miłości do mnie, dobrze. - przebrała się w pidżamę. A mi dała koszulkę Alexa i jego spodnie.
-Po co ci jego rzeczy? -zapytałem, ciekawy ja.
-Kiedyś je zostawił, mam jeszcze bluzę, jeśli chcesz.
-Nie jest mi potrzebna, ale dziękuję. Pójdę już masz jutro szkołę, dobranoc. - pocałowałem ją w czoło.
-Harry, zaczekaj. Wiem, że nie chcesz, znaczy nie możesz. Ale czy możesz zostać na noc. Czasami mam koszmary. - poprosiła.
-Dobrze, jeśli chcesz.- położyłem się koło niej. Jeszcze długo rozmawialiśmy, aż w końcu zasnęła. Susan spała przytulona do mnie. Nie byłem zawiedziony, że z nią nie spałem, raczej szczęśliwy. Lepiej to o mnie znaczy. Bardzo ją kochałem i chciałem by to zrozumiała. Po jakimś czasie ja sam zasnąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz