HANA
Wtorek, dzisiaj do szkoły miałam jechać z Susan, by z nią pogadać. Nie wiedziałam o co chodziło z tą piosenką, bo Tyler buchnął jej auto i wróciliśmy do domu. Ubrałam się, nie miałam co zrobić z włosami, postanowiłam, że uczesze mnie Su. Ona we wszystkim jest dobra. Podeszłam pod jej dom, zadzwoniłam dzwonkiem. Słyszałam jak schodzi na dół, była sama w domu, bo jej rodzice wcześniej wyjeżdżają by otworzyć restauracje. Tak Susan ma najlepszą restaurację w Stafford, tam chodzimy do szkoły. Stafford leży w drodze do Londynu, trochę długo się jedzie, ale szkoła jest super. Gdy tylko otworzyła mi drzwi wparowałam jej do domu.
-Hej Susan, mam gigantyczny problem.
-O kurde, co ty zrobiłaś z włosami.
-No właśnie, uczeszesz mnie, proszę.
-No okey, może coś poradzę, idź do mojego pokoju.
Susan miała bardzo fajny pokój, ale nadal mieszkała z rodzicami, a powinna mieszkać sama, jest już pełnoletnia. Po 10 minutach byłam uczesana w pięknego kłoska.
-Dzięki Susan, ale wiesz, że jesteś jeszcze w pidżamie? Spóźnimy się do szkoły.
-Spokojnie, pomóż mi coś wybrać.- po 5 minutach wybrałyśmy jej strój. Włosy związała w koczka.
-No okey, może coś poradzę, idź do mojego pokoju.
Susan miała bardzo fajny pokój, ale nadal mieszkała z rodzicami, a powinna mieszkać sama, jest już pełnoletnia. Po 10 minutach byłam uczesana w pięknego kłoska.
-Dzięki Susan, ale wiesz, że jesteś jeszcze w pidżamie? Spóźnimy się do szkoły.
Szybko wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy. Niestety spóźniłyśmy się. Nauczycielka od fizyki zawsze czeka pod drzwiami by złapać spóźniających się do szkoły. Zaprowadziła nas do dyrektora.
-Ja z nim porozmawiam, wiem że strasznie się denerwujesz.- powiedziała Susan.
-Dziękuję ci.- strasznie się bałam co powie dyrektor.
SUSAN
Zastanawiałam się co powie dyrektor, gdy usłyszy, że się spóźniłyśmy.
-Dzień dobry, panie dyrektorze.
-Dzień dobry panno Montgomery.
-Wiem, że się spóźniłyśmy, niech pan ukarze tylko mnie. To przeze mnie Hana Winterson się spóźniła.
-Kochana Susan, jesteś w zespole cheerleaderek, prawda?
-Tak, ale co to ma do rzeczy?
-Jesteś bardzo popularną dziewczyną w szkole.
-Tak panie dyrektorze, ale to dlatego, że byłam w związku z Alexem Ablem. I dlatego, że z nim zerwałam.
-Dobrze, powiedzmy tak. Pójdę na ugodę i nie zostawię was po szkole, ponieważ macie trening. Ale bardzo chciałbym byś została przewodniczącą samorządu szkolnego. Jesteś bardzo wpływową dziewczyną i bardzo dobrze się uczysz jak na cheerleaderkę.
-Ja uwielbiam się uczyć, ale nikt nie może się dowiedzieć, bo nie będą mnie lubili.
-Susan musisz być sobą. Mam nadzieję, że zgadzasz się na moją propozycję.
-Dobrze panie dyrektorze, zostanę przewodniczącą szkoły.
-Dziękuję, a teraz wracaj na lekcje.
-Ja także dziękuję i do zobaczenia.
Matko Boska, jestem teraz przewodniczącą szkoły, jeszcze tylko zostać kapitanem cheerleaderek i będę najpopularniejszą dziewczyną w szkole.
-Jak Su, mamy karę?
-Nie Hana, uspokój się, wracamy na lekcje. Wszystko załatwione.
-Co zrobiłaś, że nie dał nam kozy?
-Zgodziłam się zostać przewodniczącą szkoły.
-Co?? Poważnie??- kiwnęłam głową.- O matko, wiesz co to oznacza, będziesz najpopularniejszą dziewczyną w szkole, a ja twoją przyjaciółką.
-Oj Hana, nie przesadzaj.
Kiedy wróciłyśmy na lekcje, w szkolnym radiu ogłoszono, że zostałam przewodniczącą szkoły. Nie wiem czy to taki dobry pomysł, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Po lekcjach miałyśmy trening cheerleaderek, zawsze mamy go razem z chłopcami. Kiedy jest zimno trenujemy na sali sportowej, gdy ciepło na boisku. W football gra Tyler, jak i Alex, nie było mi miło się z nim spotykać, nawet teraz kiedy się kumplujemy. Przebrałam się w strój do ćwiczeń i poszłam na salę. Nasza kapitan to niezła sztuka, każdy chłopak tak mówi. Ma na imię Victoria, bardzo się z nią kumpluję odkąd dołączyłam do cheerleaderek.
-Cześć dziewczyny, po pierwsze gratulacje Susan, zostałaś naszą przewodniczącą.- od razu z mostu powiedziała Vicki.
-Dzięki wielkie Vicki.- przytuliłam ją.
-Po drugie dziewczęta, musimy ostro trenować, za tydzień ostatni mecz tego sezonu, a na następnym mnie już nie będzie.
-No co ty , co ty wgl mówisz? - zapytała Hana, też się z nią kumplowała, razem chodziłyśmy na imprezy i wgl wszędzie.
-Przykro mi, przeprowadzam się do Chicago.
-A gdzie to jest? - zapytała głupia blondyna Marry z gangu Jody.
-To jest w A_M_E_R_Y_C_E. Jeżeli wiesz, gdzie to jest. - zbrechtała ją Hana. Do Marry zawsze trzeba było mówić bardzo po woli.
-Odwal się Hana. Bo tego pożałujesz.-odezwała się Jody.
Jody, tak Jody, dziewczyna Alexa, przede mną. Do jej gangu należą głupiutka Marry i co jest dla wszystkim szokiem Haley, która jest brunetką. Zawsze myślałam, że do jej "ekipy" mogą dołączać tylko blondynki, jak ona i Marry. Haley nie była głupią dziewczyną, była ładna, ale nie mogła spotykać się z kim chciała przez Jody.
-Jody, ogarnij się, Victoria mówi coś ważnego, a ty jej przeszkadzasz.
-Nie odzywaj się do mnie, zabrałaś mi Alexa. Myślisz, że będąc przewodniczącą możesz mi rozkazywać?- jaka ta Jody jest denerwująca.
-Jody wydaje mi się, że jako przewodnicząca nie będzie mogła...- zaczęła Vicki.
-Oh ktoś się ze mną zgadza.- stwierdziła Jody.
-Czekaj daj mi dokończyć, jako przewodnicząca nie, ale jako nowy kapitan, owszem.- przesłyszałam się czy Victoria powiedziała, że będę nowym kapitanem drużyny.-Liczę na ciebie Su.
-Niemożliwe, żartujesz sobie Vicki?- zaczęła się kłócić Jody, stanęła za nią Marry, która i tak pewnie nic nie rozumiała. Ale Haley także stanęła, ona się jej boi.
-Nie żartuję, a jeżeli nie chcesz być cheerleaderką, droga wolna, idź.- kocham Victorię, za to jaka jest. Będzie mi trudno się z nią rozstać.
Po treningu razem z Haną poszłyśmy na kawę z chłopcami, było bardzo miło, i nie myślałam, ani o Harrym, ani o Zayn'ie, co było dość dziwne. Musiałam się jeszcze pouczyć do testu z historii, jak również Hana, więc pożegnałyśmy się z chłopcami, którzy nie byli zadowoleni, że już idziemy. Bardzo nas prosili, żebyśmy zostały, ale nie mogłyśmy, więc poszłyśmy do domu. Uczyłam się do późna na test z historii i zasnęłam z głową w książkach.
PROSZĄCY CHŁOPCY
GANG JODY W PRZYBLIŻENIU